ReklamA

poniedziałek, 27 lutego 2012

POLICJA, czyli państwo w państwie


Jak już kiedyś napisałem, zdarzenia z jakimi przyszło mi się spotkać i zmierzyć uświadomiły mi, że to nie tylko ZUS i jego pracownicy (z założenia miałem pisać o ZUS-ie) mają nas, obywateli tego kraju w głębokim poważaniu, ale inne instytucje  (o zgrozo również państwowe ) .  Historię, którą teraz opisuję otrzymałem od Pana Jakuba.
Pan Jakub wraz z synem, kilkuletnim młodzieńcem postanowił spędzić weekend na nartach. Świeży opad śniegu spowodował, iż u narciarzy zaczęła krew szybciej
w żyłach krążyć i wybór na spędzenie weekendu mógł być tylko jeden.
I  wszystko było pięknie do momentu, gdy Pan Jakub postanowił wracać z synem do domu.
Po oddaniu sprzętu i po zjedzeniu ciepłego posiłku udali się do samochodu. Wyjazd z ośrodka był bardzo wąski
i biegł pod górkę. Świerzy ubity śnieg na jezdni spowodował „szklankę” , ale można było wyjechać pod górkę, gdyż podjazd był stosunkowo niedługi. Gdy Pan Jakub wyjeżdżał pod górkę, nagle na jezdnie wjechało dziecko na nartach !!! Skąd to dziecko się tam wzięło
i dlaczego było bez opieki nikt nie jest w stanie powiedzieć. Pan Jakub natychmiast zatrzymał samochód, aby nie potrącić dziecka i jak się okazało to był błąd. Jak wspomniałem wcześniej na jezdni była szklanka
i samochód zaczął jechać „ślizgiem „ do tyłu . Nie pomogły żadne zabiegi typu ręczny hamulec, czy też próba ruchu kierownicą, aby zmienić kierunek ślizgu. 
W konsekwencji taranując barierkę ochronną samochód wraz z pasażerami runął z kilkumetrowej szkarpy. Parę osób natychmiast pospieszyło z pomocą. Wezwano również karetkę pogotowia oraz  Policję. W międzyczasie jeden ze świadków zauważył (tak twierdzi i jest w stanie podtrzymać to zeznanie) jak dwie osoby bardzo nerwowo zabrały dziecko które wjechało na jezdnie i bardzo szybko się oddaliły.
Ranny Pan Jakub wraz z rannym synem zostali przewiezieni do szpitala.  Do szpitala przybyła również Policja, która przesłuchała Pana Jakuba na okoliczność zdarzenia. Po wysłuchaniu zeznań Pana Jakuba Policjanci odjechali.
Nie minął kwadrans, gdy znowu pojawili się policjanci
i dokonali pomiaru zawartości alkoholu w organizmie (i tu pierwszy zgrzyt – dlaczego dopiero teraz, oraz dlaczego nie zawierzyli badaniom krwi jakie to wykonał szpital
w czasie przyjęcia pacjenta?). Na szczęście Pan Jakub jest świadomym tego co robi i nie wybiera się w podróż samochodem po alkoholu. Wynik badania – zero promili.
Policjanci odjechali a Pan Jakub wraz z synem dalej pozostali pod opieką lekarzy. Ale to nie koniec wizyt Policji. Po około kwadransie znowu przyjeżdża radiowóz
z policjantami (innymi niż ci którzy przesłuchiwali, oraz innymi niż ci , którzy badali Pana Jakuba na trzeźwość). Policjanci informują Pana Jakuba, iż został uznany winnym spowodowania kolizji i otrzymuje mandat i podsuwają mu dokument do podpisu. Pan Jakub nie świadom niczego, pozostając w szoku po kolizji, będąc w stresie z powodu urazu jakiego doznał syn podpisuje mandat i zadowoleni policjanci odjeżdżają ze szpitala. Mogą sobie odfajkować zakończenie sprawy. Są dumni z tego, że poprawili statystyki.
 A co z Panem Jakubem?
Po wyjściu ze szpitala udaje się on do komisariatu gdzie został wezwany. Otrzymuje notatkę z miejsca wypadku i co się okazuje?
Policja nie wzięła pod uwagę jego zeznań jakie składał
w szpitalu, nie szukała również świadków zdarzenia
i nikogo nie przesłuchała na tą okoliczność. Na pytanie  dlaczego właśnie taki zapis figuruje skoro nie przesłuchali świadków usłyszał, że nie ustalono świadków zdarzenia , więc policjanci sami zrekonstruowali zdarzenie i doszli do wniosku, że winien jest Pan Jakub, gdyż nie dostosował prędkości do warunków jazdy ( przypomnę – samochód zatrzymał się przed wjeżdżającym na jezdnię dzieckiem, a więc prędkość była prawidłowa). Poza tym – jak stwierdzili – przyjął mandat, a więc przyznał się do winy.
I tu nasuwa się kilka pytań typu „dlaczego”:
Dlaczego Policja nie szukała świadków zdarzenia?  
Pan Jakub poszukując świadków znalazł ich. Po pierwsze na nagraniu monitoringu zainstalowanego na wyciągu wszystko zostało dokładnie zarejestrowane, a po drugie właściciel wyciągu, który widział co się dzieje poprosił świadków (gdy karetka zabrała poszkodowanych do szpitala) o dane osobowe gdyby trzeba było zaznawać
w sprawie. Świadkowie byli !!!
DLACZEGO WIĘC POLICJA ICH NIE SZUKAŁA ? ? ? 

Następnie, dlaczego Pan Jakub przebywając w szpitalu, będąc w stresie, w szoku otrzymuje do podpisania jakiekolwiek dokumenty ? 
    
CZY POLICJA NIE MOŻE POCZEKAĆ DO CZASU AŻ OSOBA MAJĄCA PODPISAĆ  DOKUMENT BĘDZIE
W PEŁNI ŚWIADOMA TEGO  CO PODPISUJE ? ? ?

Dlaczego żaden z policjantów nie poinformował Pana Jakuba, że podpisując  mandat przyznaje się do winy
(w tym przypadku przyznaje się do czegoś czego nie popełnił).
TAK BARDZO ZALEŻY POLICJI NA SZYBKIM         ZAKOŃCZENIU PROWADZONYCH SPRAW,  NA            
POPRAWIANIU STATYSTYK, ŻE DOBRO   OBYWATELA  NIC  DLA NICH  NIE   ZNACZY ? ? ?    


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz