Jak już kiedyś napisałem,
zdarzenia z jakimi przyszło mi się spotkać i zmierzyć uświadomiły mi, że to nie
tylko ZUS i jego pracownicy (z założenia miałem pisać o ZUS-ie) mają nas,
obywateli tego kraju w głębokim poważaniu, ale inne instytucje (o zgrozo również państwowe ) . Historię, którą teraz opisuję otrzymałem od
Pana Jakuba.
Pan Jakub wraz z synem,
kilkuletnim młodzieńcem postanowił spędzić weekend na nartach. Świeży opad
śniegu spowodował, iż u narciarzy zaczęła krew szybciej
w żyłach krążyć i wybór
na spędzenie weekendu mógł być tylko jeden.
I wszystko było pięknie do momentu, gdy Pan
Jakub postanowił wracać z synem do domu.
Po oddaniu sprzętu i po
zjedzeniu ciepłego posiłku udali się do samochodu. Wyjazd z ośrodka był
bardzo wąski
i biegł pod górkę. Świerzy ubity śnieg na jezdni spowodował
„szklankę” , ale można było wyjechać pod górkę, gdyż podjazd był stosunkowo
niedługi. Gdy Pan Jakub wyjeżdżał pod górkę, nagle na jezdnie wjechało dziecko
na nartach !!! Skąd to dziecko się tam wzięło
i dlaczego było bez opieki
nikt nie jest w stanie powiedzieć. Pan Jakub natychmiast zatrzymał samochód,
aby nie potrącić dziecka i jak się okazało to był błąd. Jak wspomniałem
wcześniej na jezdni była szklanka
i samochód zaczął jechać „ślizgiem „ do tyłu . Nie pomogły żadne zabiegi typu ręczny hamulec, czy też próba
ruchu kierownicą, aby zmienić kierunek ślizgu.
W konsekwencji taranując
barierkę ochronną samochód wraz z pasażerami runął z kilkumetrowej szkarpy.
Parę osób natychmiast pospieszyło z pomocą. Wezwano również karetkę
pogotowia oraz Policję. W międzyczasie
jeden ze świadków zauważył (tak twierdzi i jest w stanie podtrzymać to
zeznanie) jak dwie osoby bardzo nerwowo zabrały dziecko które wjechało na
jezdnie i bardzo szybko się oddaliły.
Ranny Pan Jakub wraz z
rannym synem zostali przewiezieni do szpitala. Do szpitala przybyła
również Policja, która przesłuchała Pana Jakuba na okoliczność zdarzenia. Po
wysłuchaniu zeznań Pana Jakuba Policjanci odjechali.
Nie minął kwadrans, gdy
znowu pojawili się policjanci
i dokonali pomiaru zawartości alkoholu w
organizmie (i tu pierwszy zgrzyt – dlaczego dopiero teraz, oraz dlaczego nie
zawierzyli badaniom krwi jakie to wykonał szpital
w czasie przyjęcia
pacjenta?). Na szczęście Pan Jakub jest świadomym tego co robi i nie wybiera
się w podróż samochodem po alkoholu. Wynik badania – zero promili.
Policjanci odjechali a Pan
Jakub wraz z synem dalej pozostali pod opieką lekarzy. Ale to nie koniec wizyt
Policji. Po około kwadransie znowu przyjeżdża radiowóz
z policjantami (innymi
niż ci którzy przesłuchiwali, oraz innymi niż ci , którzy badali Pana Jakuba na
trzeźwość). Policjanci informują Pana Jakuba, iż został uznany winnym
spowodowania kolizji i otrzymuje mandat i podsuwają mu dokument do podpisu. Pan
Jakub nie świadom niczego, pozostając w szoku po kolizji, będąc w stresie z
powodu urazu jakiego doznał syn podpisuje mandat i zadowoleni policjanci
odjeżdżają ze szpitala. Mogą sobie odfajkować zakończenie sprawy. Są dumni z
tego, że poprawili statystyki.
A co z Panem Jakubem?
Po wyjściu ze szpitala
udaje się on do komisariatu gdzie został wezwany. Otrzymuje notatkę z miejsca
wypadku i co się okazuje?
Policja nie wzięła pod
uwagę jego zeznań jakie składał
w szpitalu, nie szukała również świadków
zdarzenia
i nikogo nie przesłuchała na tą okoliczność. Na pytanie dlaczego właśnie taki zapis figuruje skoro
nie przesłuchali świadków usłyszał, że nie ustalono świadków zdarzenia , więc
policjanci sami zrekonstruowali zdarzenie i doszli do wniosku, że winien jest
Pan Jakub, gdyż nie dostosował prędkości do warunków jazdy ( przypomnę –
samochód zatrzymał się przed wjeżdżającym na jezdnię dzieckiem, a więc prędkość
była prawidłowa). Poza tym –
jak stwierdzili – przyjął mandat, a więc przyznał się do winy.
I tu nasuwa się kilka
pytań typu „dlaczego”:
Dlaczego Policja nie szukała świadków zdarzenia?
Pan Jakub poszukując świadków znalazł ich.
Po pierwsze na nagraniu monitoringu zainstalowanego na wyciągu
wszystko zostało dokładnie zarejestrowane, a po drugie właściciel
wyciągu, który widział co się dzieje poprosił świadków (gdy karetka zabrała
poszkodowanych do szpitala) o dane osobowe gdyby trzeba było zaznawać
w
sprawie. Świadkowie byli !!!
DLACZEGO
WIĘC POLICJA ICH NIE SZUKAŁA ? ? ?
Następnie, dlaczego Pan Jakub
przebywając w szpitalu, będąc w stresie, w szoku otrzymuje do podpisania jakiekolwiek
dokumenty ?
CZY
POLICJA NIE MOŻE POCZEKAĆ DO CZASU AŻ OSOBA MAJĄCA PODPISAĆ DOKUMENT BĘDZIE
W PEŁNI ŚWIADOMA TEGO CO PODPISUJE ?
? ?
Dlaczego żaden z
policjantów nie poinformował Pana Jakuba, że podpisując mandat przyznaje się do winy
(w tym
przypadku przyznaje się do czegoś czego nie popełnił).
TAK BARDZO ZALEŻY POLICJI NA SZYBKIM ZAKOŃCZENIU PROWADZONYCH SPRAW,
NA
POPRAWIANIU STATYSTYK, ŻE DOBRO OBYWATELA NIC DLA NICH
NIE ZNACZY ? ? ?