ReklamA

poniedziałek, 3 października 2011

CUD NASTĘPNY - czyli konował człowiekowi wilkiem

                     Dzisiaj opiszę historię pana Grzegorza, który został , tak jak tysiące osób uzdrowiony w cudowny sposób przez "lekarza" będącego na usługach wszechmogącego ZUS-u.

Jakiś czas temu pan Grzegorz w czasie pracy złamał nogę. Dokładnie mówiąc połamane zostały kości stopy.
Ot, niby nic, wypadek jakich mnóstwo. Przypuszczalnie kontuzja taka nie pozwala pracować 5-6 tygodni, a później można wracać do pracy i żyć jakby nigdy nic. TEORETYCZNIE.
Przypadek pana Grzegorza pokazuje, że można się bardzo pomylić planując swą przyszłość, zwłaszcza, gdy nasza przyszłość zależy od konowałów mieniących się lakarzami, ze szczególnym uwzglęnieniem tych, którzy służa ZUS-owi, i w jego imieniu i jego interesie wydają opinie.
Pan Grzegorz po wypadku trafił do szpitala (na prośbę zainteresowanego nie podaję miejscowości, oraz nazwy szpitala). Tam w bardzo szybkim tempie przeszedł operacje, której celem było "poukładanie" kości na "swoje miejsce", tak, aby po procesie zrastania mógł przejść rehabilitację i wrócić do normalność, tzn. tak, aby mógł chodzić i powrócić do pracy.
Po zabiegu pana Grzegorza męczyły bóle nogi (stopy), ale lekarze twierdzili, że to normalny objaw. Wmawiali mu, że musi się uzbroić w cierpliwość, a bóle same miną i będzie dobrze. Doraźnie podawali mu środki przeciwbólowe, aby lżej znosił proces gojenia . W tym miejscu pozwolę sobie zadać pytanie : Czy proces gojenia musi być bolesny dla pacjenta? Czy w XXI w medycyna nie zna sposobów na bezbolesny powrót do zdrowia?
Bóle nie ustępowały bez względu na czas jaki minął od operacji, lekarze jadnak nadal twierdzili, że to kwestia czasu. Nawet w dniu, kiedy uznali , że stopa jest już PRAWIDŁOWO ZROŚNIĘTA (celowo wyróżniam tę sekwencję, gdyż w dalszej perspektywie będzie ona bardzo ważna) i wypisują pana Grzegorza do domu twierdzili, że bóle ustąpią. Nic takiego jednak nie nastąpiło NIGDY, a minęło już od zabiegu naprawdę sporo czasu.
Po powrocie do domu pan Grzegorz miał poważne trudności z chodzeniem. Nie mógł , pomimo rehabilitacji chodzić bez pomocy kuli, nie mógł prawidłowo postawić stopy. Mało tego. W czasie rehabilitacji okazało się , że nie może stopą wykonywać najprostszych cwiczeń, jak np. skręty stopy  wokół własnej osi, ani też nie mógł wykonać cwiczeń, które zwą się chodzeniem na zewnętrznych lub wewnętrznych częściach stopy.Stopa stawała się coraz bardziej napuchnięta i coraz bardziej bolała. Wizyta u hirurga (wizyta prywatna) zaowocowała tym, że zrobiono prześwietlenie stopy i hirurg wydał opinie następującą : KOŚCI ZOSTAŁY POSKŁADANE NIEZGODNIE ZE SZTUKĄ HIRURGICZNĄ ! ! ! Aby pan Grzegorz mógł chodzić należy pomyśleć
o następnej  operacji, w kczasie której należy kości połamać i poskładać od nowa. 
Trudna decyzja, tym bardziej, że pracodawca zwolnił pana Grzegorza z powodu dłuższej absencji w pracy (pan Grzegorz przebywał na L-4). W związku jednak z tym, że zwolnienie chorobowe trwało kilka miesięcy pan Grzegorz wystąpił
o rentę do czasu powrotu do zdrowia. O dziwo ZUS rentę takową przynał
i skierował pana Grzegorza na zabieg hirurgiczny. I od tego momentu zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Żaden lekarz nie chciał się podjąć wykonania zabiegu na panu Grzegorzu. Po zamianie szpitala i konsultacjach z innymi lekarzami również nie było chętnego do wykonania zabiegu. I taka sytuacja trwała półtora roku w czasie którego to czasu pan Grzegorz odwiedził kilka szpitali
i kilkudziesięciu hirurgów i nikt mu nie pomógł ! ! ! ! 
Każdy zasłaniał się wysokim ryzykiem powikłań i namawiał pana Grzegorza do odstąpienia od zabiegu. Nikt nie mógł zrozumieć, że odczuwa on ogromny bół, a przede wszystkim nie może chodzić.  
W końcu nadszedł czas, kiedy to upływał  okres, na jaki to ZUS przyznał rente panu Grzegorzowi. W związku z tym należało znowu stanąć przed komisją ZUS-owską. I TU STAŁ SIĘ CUD, JAKI MOŻE STAĆ SIĘ TYLKO W ZUS-ie. Komisja uznała, że pan Grzegorz jest już zdrów i może wracać do pracy. Komisja nie stwierdziła żadnej kontuzji u pana Grzegorza. Pomimo, iż w czasie pierwszego stawienia się przed komisją, która uznała kontuzję i nakazała zabieg jako jedyną formę powrotu do pełni formy, a żadnego zabiegu na stopie pana Grzegorza nie wykonano. Nie pomogła dokumentacja zebrana w czsie pótorarocznego starania się o ten zabieg. Orzecznik ZUS-owski uznał pana Grzegorza za zdrowego. Nie pomogło również odwołanie. Tam lekarz także nie dopatrzył się żadnej kontuzji.
Obecnie sprawa trafiła do sądu. O zakończeniu na pewno poinformuję, gdyż pan Grzegorz obiecał napisać i poinformować mnie o wyroku sądu. Biorąc jednak pod uwagę swoje doświadczenia z ZUS-em i sądem śmiem w ciemno twierdzić, że uznają pana Grzegorza zdrowym. Obym się mylił, gdyż z listu jaki pan Grzegorz do mnie napisł wnioskuję, że bardzo cierpi. Raz z powodu nieustępującego bólu, a po wtóre z powodu niesprawiedliwosci jaka jest możliwa tylko w dzikich krajach. No i oczywiście tam, gdzie rządzi ZUS.