ReklamA

środa, 27 lipca 2011

"Operacja" się udała - jutro pogrzeb

Dzisiaj pozwolę sobie opowiedziec historię mężczyzny, którego ZUS uleczył
w cudowny sposób. Na tyle było to "skuteczne" wyleczenie z dolegliwości, że ów człowiek zmarł.

                                               Historia kontaktów pana Jana z ZUS-em sięga przeszło dwudziestu lat wstecz. Wtedy to na  skutek  wypadku,  jakiemu  uległ 
w pracy stracił wzrok w jednym oku, lekarze musieli amputowac łącznie cztery palce u rąk, nieodwracalnie uszkodził kręgosłup, oraz co było najgorsze musiał miec przetaczaną krew. Niedługo potem okazało się, że musi byc poddany leczeniu hormonalnemu. Z początku wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Był na tyle sprawny, ze spotykaliśmy się kilkakrotnie na wspólnych wypadach wędkarskich, gdyż obydwaj byliśmy miłośnikami wędkarstwa. Lecz owa sielanka nie trwała długo. Niedługo hormony zaczęły dawac znac o sobie. Oprócz innych zaburzeń pan Jan zaczął coraz bardziej tyc. Oprócz  codziennych zmagań z inwalidztwem pan Jan musiał walczyc dodatkowo z bólem stawów (dodatkowe obciązenia związane z przyborem wagi), cukrzycą , któej nabawił się w tak zwanym międzyczasie, oraz postępującym słabnięciem wzroku w jedynym zdrowym oku. I wówczas stała się rzecz niebywała. Otóż po prawie dwudzuestu latach od czasu wypadu, kiedy to ZUS przyznał panu Janowi rente z tytułu niezdolności do pracy, pan Jan został ponownie wezwany przed oblicze jedynie słusznej i nieomylnej władzy jaką jest ZUS. I wówczas stał się cud.
"Lekarz" orzecznik uznał, że pan Jan jest już zdrów, oraz że może wrócic na rynek pracy. W związku z tym renta jaką pan Jan posiadał została mu zatrzymana. Renta była jedynym środkiem utrzymania pana Jana, więc został pozbawiony środków do życia.
Decyzja o wstrzymaniu renty musiała bardzo zabolec pana Jana. Po powrocie do domu usiadł na ławeczce w sadzie i poprosił żonę, aby ta zaparzyła mu kawy. Żona udała się po kawę dla męża, lecz gdy wróciła nie miała już komu podac tej kawy. Pan Jan leżał obok ławki. Lekarz pogotowia wezwanego na ratunek stwierdził zgon. Tak oto  zakończyła historia człowieka cudownie uleczonego przez polskiego lekarza na usługach ZUS-u. Pacjent zmarł w tym samym dniu, w którym został uleczony.

Dzisiaj mija rocznica śmierci pana Jana. Człowieka, który padł ofiarą zbrodniczego systemu państwa, oraz chciwości i niekompetencji ludzi 
w białych kitlach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz