ReklamA

piątek, 28 stycznia 2011

Gdzie dwie głowy, tam dwa różne zdania


cd.wpisu z dnia 26.01.2011

Dzisiaj postaram się opisać różnice w zapatrywaniu się na problemy pacjentów lekarza ZUS-owskiego,oraz lekarza nie będącego na usługach tej bytującej ponad prawem instytucji.

Po otrzymaniu decyzji Komisji Odwoławczej,  która to decyzja była dla mnie również niekorzystna,  o czym pisałem już we wcześniejszych wpisach postanowiłem złożyć skargę do sądu.  Celowo używam słowa skarga, gdyż chciałem zwrócić uwagę sądu na sposób traktowania ludzi w instytucji, na którą to wszyscy łożymy spore kwoty z naszych pensji, i chcielibyśmy być tam (w ZUS-ie)  godnie traktowani.Oczywiście kwestia  decyzji też była dla mnie bardzo ważna, ale naiwnie liczyłem, że w sądzie to wszystko uda się wyprostować na moją korzyść.
Odpowiednie papiery złożyłem w sekretariacie sądu i czekałem jak cała sprawa dalej się potoczy.
                 
                        W międzyczasie – od momentu zarejestrowania się w Powiatowym Urzędzie Pracy otrzymywałem z tegoż biura różne oferty pracy. Było mi o tyle łatwiej o takowe oferty, gdyż posiadam orzeczenie o stopniu niepełnosprawności. Pracodawcy często występują o takiego pracownika ze względu na ulgi jakie mogą w związku z zatrudnieniem osoby z grupą inwalidzką otrzymać. Osobną kwestią jest jak te środki pracodawcy wykorzystują i jak postępują z osobą niepełnosprawną, ale to jest temat na inny wpis- w przyszłości. Dzisiaj skupmy się na tym, że oferty  pracy otrzymywałem.
                         Podstawowym obowiązkiem moim po otrzymaniu oferty pracy było udać się do wskazanego pracodawcy. Nie ukrywam, że jechałem do potencjalnego pracodawcy z wielką nadzieją. Nadzieją na otrzymanie pracy, którą mógłbym wykonywać  bez względu na mój stan zdrowia.
Po krótkiej rozmowie z pracodawcą mającej na celu ustalić podstawowe zasady pracy zostaje skierowany do lekarza zakładowego,  który ma zbadać mój stan zdrowia i dopuścić mnie do pracy lub nie dopuścić. Niestety w moim przypadku zawsze następowało stwierdzenie  cyt.  „…niestety, z pana zdrowiem, z pana problemami zdrowotnymi nie mogę pana do tej pracy dopuścić. Jako lekarz nie mogę wziąć za pana odpowiedzialności… „ Taką właśnie odpowiedź usłyszałem za każdym razem gdy udawałem się na badania wstępne. Każda oferta pracy kończyła się dla mnie w ten sam sposób i na tym samym etapie. Do tej pory otrzymałem pięć ofert i jak na razie nie udało mi się tego przeskoczyć.
                           W tym momencie pozwolę sobie powrócić do decyzji lekarzy orzeczników ZUS-owskich,  którzy stwierdzili, że jestem zdrowy, że renta z tytułu utraty zdrowia mi się nie należy, oraz że mogę pracować.  Pytam więc który z tych lekarzy ma rację ? Czym się różni wiedza medyczna lekarza pracującego w ZUS-ie od wiedzy lekarza zakładowego, szpitalnego, czy lekarza pracującego w prywatnym gabinecie? Dlaczego według większości lekarzy nie mogę podjąć pracy ze względu na stan zdrowia, a według lekarzy których utrzymuje ZUS jestem zdrowy i mogę pracować ? Smaczku dodaje tu fakt, że nie otrzymałem od żadnego lekarza  ZUS-owskiego pisemnego oświadczenia ze jestem zdrowy i mogę pracować. Jedynie ustne decyzje i oświadczenia. Jedyne co ZUS  dał mi na papierze, to oświadczenie-decyzja, iż renta mi nie przysługuje. 
Chciałbym zaznaczyć , oraz być dobrze zrozumianych przez czytelników  -  moje starania nie szły w kierunku otrzymania renty,  dlatego, że  nie chciało mi się pracować ( zresztą wysokość renty nie pozwala na godne życie a jedynie na wegetacje), ale starałem się o nią tylko i wyłącznie dlatego, iż ze względu na stan zdrowia nie mogłem podjąć żadnej pracy. Nie miałem też żadnych innych środków do zycia.


W następnym wpisie opiszę sprawy związane z sądem. Zapraszam czytelników, gdyż opiszę ciekawe rzeczy.
cdn.

3 komentarze:

  1. Taka jest Polska i takie jest nasze chore prawo...
    ZUS, NFZ > to choroba...

    Zapraszam do siebie http://bellusik.blogspot.com/

    Pozdrawiam Danek

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, masz rację. Ale najgorsze moim zdaniem jest to, że chore prawo oznacza chory kraj. Gdzie więc my żyjemy ? A zmian nie widać . . .

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś mi to przypomina...córka od urodzenia ze stopniem niepełnosprawnosci,leczy się u 3 specjalistow.Po skończeniu 18 lat ubiegala sie o rete socjalna.Decyzja?nie jest calkowicie niezdolna do pracy.no bywa.Znalazła prace jedną..drugą...i wpis lekarza medycynynpracy jak u Pana.Więc ponownie walka o rente,odwolania,sąd...teraz ma ponad 19 lat i ani renty ani pracy.Oficjalnie.bo pracuje na czarno.Ale co dalej???dobrze ze uczy się zaocznie i moze z mojego ubezpieczenia korzystac.
    Pozdrawiam Barbara

    OdpowiedzUsuń