ReklamA

wtorek, 15 lutego 2011

Refleksja


Po ogłoszeniu tak „ sprawiedliwego wyroku” zdałem sobie sprawę, ze muszę liczyć tylko i wyłącznie na siebie. Postanowiłem odciąć się od naszego państwa. Państwa, które chroni  morderców, złodziei, gwałcicieli, ogólnie mówiąc wszystkich przestępców ze szczególnym uwzględnieniem urzędników państwowych. Dotarło do mnie, że państwo rękami swych pracowników ( urzędników mających jakikolwiek wpływ na decyzje ) jest w stanie ( i robi to ) „załatwić” każdego obywatela tego państwa, który odważy się wyciągnąć rękę po pomoc. Obywatel jest tylko ( tak jak już pisałem we wcześniejszych postach ) do płacenia podatków i do oddawania głosów w czasie wyborów. Czyli reasumując jest potrzebny do utrzymywania bandy zdegenerowanych bandytów zwanych urzędnikami państwowymi. Przy czym konstrukcja tego systemu jest tak sprytnie wymyślona, że obywatel  wyrażając swe niezadowolenie wchodzi w konflikt z urzędnikiem niższego szczebla,
a ”śmietanka urzędnicza” wraz z tymi, którzy tworzą prawo ma się bardzo dobrze. Jedyne o co dbają elity, to właśnie o urzędników niższego szczebla, im nic nie może się złego przydarzyć. Oni nadal mają bronić interesu państwa,
a nie obywatela. I najgorsze w tym  wszystkim jest to, że tacy urzędnicy jak lekarze, czy policjanci (i jedni i drudzy przysięgają ) w sytuacji gdy ich potrzebujemy stają po stronie silniejszego, czyli państwa z obawy o swoją przyszłość.  
Aby nie być gołosłownym, w następnych wpisach postaram się wykazać jak pracują urzędnicy państwowi, ze szczególnym naciskiem na ZUS ( ale również prokuratury ). Pokaże, że mój przypadek nie był odosobniony. Że tak jak ja zostało potraktowanych tysiące osób.

Natomiast co do mnie osobiście, to nadal nie udało mi się uzyskać  lekarskiego pozwolenia na pracę, Nie przeszedłem pozytywnie żadnego badania. Mało tego, otrzymałem z Urzędu Pracy oferty pracy dla osób niepełnosprawnych, i tam również lekarze zakładowi nie zezwolili mi na pracę
z przyczyn zdrowotnych. I kto w tym całym zdarzeniu ma rację? Lekarze zakładowi, szpitalni, lekarz domowy? ? ? Odpowiedź jest jedna i jedynie słuszna (jak jedynie słuszny do niedawna był ustrój ). NIE ! ! !  RACJĘ MA LEKARZ  ZUSOWSKI, KTÓRY NAWET MNIE NIE BADAŁ .Czyli rację ma państwo, na które tyle lat pracowałem, płaciłem podatki, państwo , które wyjęło mi z życiorysu dwa lata (zmarnowane lata ), kiedy to musiałem odbyć służbę wojskową i bronić to państwo.  I państwo zabierając mi jedyną szanse na życie jaką była renta nigdy mnie nie zapytało z czego będę żył.
Dlatego powtarzam, że nigdy nic już dla tego państwa nie zrobię. Każdego urzędnika państwowego będę traktował jak potencjalnego wroga, który może zagrozić mnie i mojej rodzinie. A gdy rodzina jest zagrożona nie przebiera się 
w środkach.

cdn.

Proszę o kontakt e-mailowy osoby, która podpisuje się w komentarzach Małgorzata T, 

19 komentarzy:

  1. no to pojechałeś ostro choć jak to czytam to aż strach i dzięki Panu żem zdrów lub choroby nie świadom

    OdpowiedzUsuń
  2. Bede sie o Pana modlil i mowie zupelnie powaznie, to chyba jedyne co pozostaje. Najlepsze ze jesli sie mowi o swoich krzywdach ze strony naszego panstwa to sie krzywo patrza "pieniacz jakis" "frustrat" etc. Czasem mam wrazenie ze Polska przypomina/zmirza w czasy przedrozbiorowe przy kompletnej biernosci wladz. ciekawe ze ludzie sa tacy pokorni. ale wszyscy ci krzywdziciele otrzymaja swoja zaplate niech sie Pan o to nie martwi.
    Bogus

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za przestrogę ( bo tak to traktuję). Może faktycznie za ostro.Ale nie chciałem nikogo urazić. Przedstawiłem tylko swoje odczucia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lietuvos eksporto portalas - Dziękuję Ci za dobre słowo.A co do kierunku w jakim zmierza nasz kraj to kto wie . . .?

    OdpowiedzUsuń
  5. Przechodzę przez to samo, co Pan.
    Wielokrotnie opisywałam już moją historię na forum, mając nadzieję, że przyniesie mi to ulgę, albo ktoś pomoże przynajmniej inaczej spojrzeć na całą sytuację. Jednak krzywda i pozbawienie człowieka ciężko chorego jedynych środków do życia jest przestępstwem, bo jak ktoś mądrze napisał na forum: Krzywdzenie osób słabych i chorych jest przestępstwem.
    Początkowo wydawało mi się, że dam radę walczyć
    o swoje prawa, niestety szybko się przekonałam, że po moich przejściach chorobowych, a przede wszystkim z upokorzeniami, które zniosłam w ZUS-ie i Komisji ZUS pozbawiło mnie wiary w sprawiedliwość, ale również w sens życia w tym podłym systemie.
    Wcale nie pisze Pan za mocno - według mnie, w Pana artykułach nie ma nietaktu ani żadnej przesady. Pisze Pan tylko to, co rzeczywiście czuje, i prawdę o tym, co Pan przeszedł. Oczywiście Sąd zawsze może zagrozić, że Pana ukarze - Sąd, do którego zwracają się ludzie wyczerpani chorobą i sytuacją - nie staje w naszej obronie, tylko jeszcze nas rozdeptuje, jak się depcze insekty.
    Ja po Pana artykule postanowiłam zrezygnować z szukania "sprawiedliwości w Sądzie" - bo uważam, że nic nie wskóram. Tak jak Pan napisał wszystko jest z góry ustalone.
    Natomiast renty dostają wyłącznie ludzie zdrowi po znajomości, albo za pieniądze. Wniosek taki nasuwa się sam, ponieważ jestem od maja ubiegłego roku zarejestrowana w Grodzkim Urzędzie Pracy, jako poszukująca pracy i widzę jakie oferty są tam zamieszczone. Trzeba mieć końskie zdrowie, aby temu podołać. cdn. – Małgorzata T.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja mam raka (na 25 węzłów chłonnych miałam zajęte 11), cierpię na nadciśnienie tętnicze III stopnia - czyli najcięższe - po przejściach z ZUS-em często mam ponad 200/130; mam ciężkie zwyrodnienia kręgów szyjnych, w których jest również zaznaczona osteoporoza - uniemożliwia mi to długie siedzenie w wymuszonej pozycji (teraz np. pisząc ten komentarz leżę). Ręka po stronie usuniętych operacyjnie węzłach chłonnych jest ciągle napuchnięta jak bania. O pozostałych zwyrodnieniach stawów i kręgosłupa nie będę już wspominała,
    Gdy w 2007 roku wykryto u mnie raka piersi nie zakwalifikowałam się na operację, wcześniej miałam chemioterapię mającą na celu zmniejszenie ognisk. Po chemii przeszłam operację, potem następne chemioterapie i na koniec 25 cykli radioterapii. Mimo wszystko nie ubiegałam się o rentę, tylko o 3 miesięczne świadczenie rehabilitacyjne, celem dokończenia leczenia. Lekarz orzecznik dał mi odmowę i przyznał całkowitą niezdolność do pracy na okres lat 3 i niezdolność do samodzielnej egzystencji na okres 1 roku. Od razu w gabinecie zaprotestowałam. Powiedziałam, że nie chcę renty, chcę tylko zakończyć leczenie, ponieważ w 1996 roku miałam usuniętą torbiel z płuca i wówczas po rocznej rencie rehabilitacyjnej ZUS mnie uzdrowił. Zostałam bez środków do życia. Prowadziłam wówczas działalność gospodarczą (jednoosobową) która oczywiście padła. Nie miałam środków na nic, a przede wszystkim sił psychicznych. Popadłam w depresję. Pomocy nie udzieliło mi państwo, tylko moi przyjaciele, którzy pomogli mi znaleźć pracę. I właśnie tam byłam zatrudniona aż do chwili, gdy wykryto u mnie raka. W pracy byłam jeszcze dzień przed pierwszą chemioterapią.
    Gdy to wszystko powiedziałam lekarce, zastanowiła się i powiedziała, że nie ma obaw, że ja już będę miała prawie 55 lat i do pracy na pewno nie wrócę. To prawda, że nie odwołałam się od tej decyzji, ale byłam bardzo chora, łysa i upokorzona samą chorobą. Zaufałam tej lekarce. Cieszyłam się, że mimo, iż miałam 930 zł (z dodatkiem pielęgnacyjnym) mogę spokojnie chorować. Po chemiach zresztą doszły kolejne dolegliwości, np. z żyłami, no i ręka o której wcześniej wspomniałam. cdn. Małgorzata T.

    OdpowiedzUsuń
  7. Po roku prowadzący mnie lekarz onkolog powiedział, że mój stan zdrowia kwalifikuje mnie do dalszego otrzymywania dodatku pielęgnacyjnego i wypisał informację o stanie zdrowia. Stanęłam przed orzecznikiem - wyjątkowym bezczelnym typem, który od samego początku traktował mnie gorzej niż śmiecia - dotyczy to jego komentarzy i zachowania. Natomiast badanie wyglądało tak: Pukał po kolanie młoteczkiem, kazał sobie trafić paluszkiem do nosa, tylko biduś jakoś nie zauważył braku piersi (mimo, że stałam przed nim roznegliżowana) ani blizn po usunięciu węzłów chłonnych i blizny po przeciętych na odcinku 20 cm pleców - po torakotomii w 1996.
    Potem długo coś pisał na maszynie i powiedział, że to już wszystko. Gdy zapytałam (bardzo delikatnie), co wnioskuje - zaczął na mnie wrzeszczeć, że dowiem się pocztą. A gdy się ośmieliłam zapytać jak długo to będzie trwało, odpowiedział, że nie jest listonoszem, aby mi to powiedzieć. Niedługo musiałam czekać - pan orzecznik nie tylko odebrał mi dodatek pielęgnacyjny, ale jeszcze próbował podważyć grupę inwalidzką. Wystąpił do szpitala (a byłam leczona w czterech) o ponowne przesłanie dokumentacji medycznej (wszystko miał złożone i potwierdzone za zgodność z oryginałem).
    Gdy otrzymałam to pismo, to po prostu zaczęłam wyć. Zadzwoniłam do prowadzącego mnie lekarza, który kazał mi natychmiast przyjść. Chciał nagłośnienia mojej sprawy w mediach. Ja jednak - w swojej naiwności - wierzyłam w sprawiedliwość. Postanowiłam działać zgodnie tym, co nakazywało mi sumienie. Więc przede wszystkim napisałam do Działu Orzecznictwa skargę na lekarza orzecznika, ale ponieważ wiedziałam, że nie jestem jedyną osobą pokrzywdzoną przesłałam kopię tego pisma do Rzecznika Praw Obywatelskich i Ministerstwa Zdrowia (chciałam również do Rzecznika Praw Pacjenta, ale jakoś nie mogłam się doszukać danych). Wraz z pismem opisałam całą moją sytuację zdrowotną i dołączyłam kserokopie całej dokumentacji medycznej.
    Rzecznik praw pacjenta (gabinet nieżyjącego już Pana Kochanowskiego) odpowiedział mi coś w stylu, że jest im bardzo przykro, ale ZUS nie podlega pod Rzecznika, ale, że się pisze na przyszłość. Natomiast Ministerstwo Zdrowia - gabinet Pani Kopacz odesłał sprawę do Departamentu Skarg. Natomiast Departament Skarg do... ZUS-u, tyle, że w Warszawie na Czerniakowską. Czerniakowska z powrotem do Krakowa i przekazano sprawę do tego samego orzecznika na którego napisałam skargę.
    Ponieważ w piśmie powołałam się, że decyzję doktora nauk medycznych w dziedzinie onkologii podważa lekarz nie mający wiedzy medycznej w danym zakresie, Pan orzecznik postanowił "naprawić błąd" i odesłał mnie również do doktora nauk medycznych, który oczywiście zaopiniował zgodnie z jego decyzją. Tyle, że nie było już mowy o odebraniu mi grupy. Straciłam 163 złote dodatku pielęgnacyjnego. Pan orzecznik wnioski przesłał na Czerniakowską w Warszawie i stamtąd otrzymałam odpowiedź, że po dokładnym przeanalizowaniu mojego stanu zdrowia, wieku, możliwości przekwalifikowania się itd. nie należy mi się dodatek pielęgnacyjny.
    Gdybym dostała jeden dzień wcześniej ten list nie występowałabym do Komisji Lekarskiej (jednak chciałam się zmieścić w terminach odwołań).
    Tu dopiero przeszłam przez cyrk. Zostałam przyjęta jako pierwsza. Były dwie panie, które identycznie jak u Pana zadawały pytania tak, aby nie było wiadomo jak odpowiedzieć. Wprowadziły atmosferę ogromnej nerwowości. Ledwie weszłam i jeszcze nie zdążyłam nic powiedzieć jak niemal chórem mi powiedziały, że mi się dodatek pielęgnacyjny nie należy, bo się ubieram sama (to nie jest żart). Stałam prawie goła przez ponad pół godziny, boso na podłodze z PCV i odbywał się cyrk zwany badaniem. Oczywiście wiadomo, że dodatek pielęgnacyjny utraciłam. Nabawiłam się jednak 3 wrzodów na żołądku i nadżerki. Musiałam wrócić do leków antydepresyjnych i zostałam objęta leczeniem w Poradni Nadciśnieniowej (przyszpitalnej). cdn. Małgorzata T.

    OdpowiedzUsuń
  8. Trzy lata na którego Pani orzecznik w 2007 roku przyznała mi całkowitą niezdolność do pracy minęły szybko. Czułam, że będzie źle, więc się zarejestrowałam jako poszukująca pracy. Oczywiście, że przy moich schorzeniach nikt mnie nie zatrudni (i wcale się nie dziwię, bo kilka razy w miesiącu odwiedzam lekarzy, którzy przyjmują wyłącznie w godzinach dopołudniowych, poza tym co 3 miesiące mam dwutygodniową rehabilitację puchnącej ręki i kręgów szyjnych).
    W listopadzie 2010 roku stawiłam się w ZUS u Orzecznika - Tym razem wydawał się rozsądnym człowiekiem. Przyznał uczciwie, że jestem naprawdę chorym człowiekiem. Jakież więc było moje zdziwienie, gdy uzyskałam na okres 2 lat częściową niezdolność do pracy. Odwołałam się do Komisji. Zostałam potraktowana jeszcze gorzej niż poprzednio. Szczególnie jedna "lekarka" zachowywała się skandalicznie. Parę dni temu uzyskałam informację, że nie jestem całkowicie niezdolna do pracy i podtrzymały decyzję orzecznika. Teraz przyszło mi żyć z 700 zł. O pracy nie ma mowy - po pierwsze ponieważ nie ma takiej, którą bym dała radę wykonywać, a po drugie mam (oprócz mojej choroby) mamę mającą 88 lat i nie jest możliwe pozostawienie jej bez opieki. Łączymy razem nasze dwie renty ale jest bardzo ciężko. Na Komisji natomiast na odchodne panie mnie poinformowały, że jeżeli nie będę miała wznowy choroby w ciągu tych dwóch lat, to zupełnie mi odbiorą rentę. Wtedy będę miała już prawie 57 lat. Innymi słowy zasugerowały mi, że najlepiej, aby skończyć z sobą, ponieważ w tym państwie bez pieniędzy żyć się nie da. Jeszcze "w trosce o moje dobro" jedna powiedziała: "Pani stan psychiczny jest tak zły, że dla własnego zdrowia powinna pani iść do pracy. Zatkało mnie zupełnie. Przecież to właśnie ZUS pozbawił mnie pracy. Nikt mnie nie zwalniał. Moje stanowisko cały czas czekało na mnie. Jednak gdy dostałam tzw. jedynkę i minął okres prawa do zasiłku chorobowego - zakład pracy musiał rozwiązać umowę o pracę. cdn. Małgorzata T.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jakim to wszystko jest bezprawiem, to jeszcze świadczy fakt, że ustawodawca umożliwia osobie z całkowitą niezdolnością do pracy podjęcie zatrudnienia (rzekomo bez zagrożenia utraty świadczenia)i uzyskanie dochodów w wysokości ponad 2000 złotych brutto miesięcznie. Pytam więc: Na jaką chorobę trzeba zapaść, skoro przy raku z przerzutami do węzłów chłonnych, nadciśnieniu III stopnia, zwyrodnieniach kręgów szyjnych, schorzeniach po leczeniu inwazyjnym nie ma się całkowitej niezdolności do pracy? Ja nie podjęłam takiej pracy, nie dlatego, że nie chcę, ale jej nie ma i dodatkowo czuję się na tyle źle, że nie podejmę pracy, które m a ofercie Grodzki Urząd Pracy (codziennie sprawdzam w Internecie - oferty dla osób niepełnosprawnych. Tak jak Pan Urząd Miasta przyznał mi umiarkowany stopień niepełnosprawności, czyli odpowiednik ZUS-wskiej całkowitej niezdolności do pracy).Tak jak wspomniałam oferty wymagają końskiego zdrowia.
    I właśnie teraz trafiłam na Pana blog - jestem bardzo wdzięczna, że Pan to wszystko opisał. Miałam odwołać się do Sądu, ale to by były kolejne upokorzenia, które i tak zaprowadziłyby mnie najwyżej do groźby, że obrażam Sąd i że zostanę ukarana.
    Gdy dostałam wtedy od orzecznika, o którym wspomniałam, że wydawał mi się w porządku, częściową niezdolność do pracy i to tylko na okres lat dwóch, to przez 5 dni nie byłam w stanie wyjść z pokoju. Ja nie płakałam, ja wyłam. Nie wiem, co zrobię za te dwa lata. Blisko 28 lat przepracowałam i oddawałam składki na ten przeklęty ZUS w wymiarze rzeczywistych dochodów. Sama nigdy nikogo nie skrzywdziłam. Zawsze starałam się każdemu pomóc na miarę moich możliwości. Sama natomiast zostaje skrzywdzona i to przy takiej chorobie jakim jest rak. Nie mam już siły do niczego.
    Serdecznie Pana pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy Pana historii. Proszę się nie zniechęcać, tylko pisać wszystko. Wiem, że nie ma Pan dużo komentarzy, ale mnóstwo ludzi to czyta.
    Jeszcze jedno - jestem przekonana, że takich orzeczników los również doświadczy, bo na to zasługują. Orzecznicy są sługusami, ale są też ludźmi; ludźmi pozbawionymi kręgosłupa moralnego. Udają lekarzy, ale lekarz stosuje się do dewizy: przede wszystkim nie szkodzić pacjentowi, a oni nam szkodzą. Renty natomiast przyznają tylko znajomym, rodzince i myślę, że za pieniądze. Jeszcze raz pozdrawiam - Małgorzata T.

    OdpowiedzUsuń
  10. Po moich doświadczeniach z tzw wymiarem sprawiedliwości, z tzw rzecznikiem praw obywatelskich, etc podziwiam Państwa, iż piszecie o tych "ludziach" z dużej litery. Pan, Sąd, itp...
    Lektura wstrząsajaca. Polecam tym wszystkim, którzy zostali sponiewierani przez nasz łajdacki system i myśleli, iż inni maja lepiej. Ja sponiewierany tak dotąd myślałem. Teraz wiem, że i tak jestem w lepszej sytuacji niż Państwo.
    Dobrze by było abyście Państwo zdobyli się na wysiłek (choć wiem że to niełatwe) i zrzeszyli sie w jakiejś organizacji. Wtedy byłaby możliwośc przekazania Państwu 1% podatku dochodowego. Wiem, że nie są to wielkie pieniądze, ale pomnozone przez ilość potencjalnych darczyńców to już byłoby coś. Zmobilizowałem kogo sie dało do klikania w reklamy na tym blogu, ale teraz nawet tych reklam nie widzę. Dlaczego?

    OdpowiedzUsuń
  11. Pani Małgorzato dziękuję za tak wyczerpujący komentarz. Proszę o kontakt ze mną na adres : bogdan.meritum@gmail.com
    Pozdrawiam i życzę wytrwałości.

    OdpowiedzUsuń
  12. Do anonima, który dodał komentarz 18.02.o godz. 16.55.
    Dziękuję za komentarz. Żyjemy w takim państwie, gdzie liczą się zupełnie inne rzeczy a człowiek jest na ostatnim miejscu. Niestety.
    Natomiast co do reklam : dziękuję, że Pan oglądał reklamy, co dawało mi zawsze jakiś grosik. Niestety, komuś moje wpisy były nie na ręką, zrobił świństwo i teraz nie ma już reklam na moich blogach. Niestety pieniądze, które do tej pory zarobiłem na reklamach również mi zabrano. Widać polska sprawiedliwość święci triumfy już na całym świecie . . .

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja jednak wierzę, że reklamy na Pana blog powrócą. W każdym razie będę to śledził. To co Pan napisał podłamało mnie całkowicie. Gdzie leży granica ludzkiej podłości?
    Kazimierz

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziękuję, że śledzi Pan na bieżąco co się dzieje na blogu. Natomiast co do podłości ludzkiej, pozwolę sobie przytoczyć cytat z komedii polskiej
    pt. "Wyjście awaryjne", gdzie pani naczelik miasteczka (w tej roli Bożena Dykiel) mówi cyt. "...podłość ludzka nie zna granic..." . I niech to będzie odpowiedzią na Pana pytanie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. dodam że jest jeszcze jedna "ludzka" cecha ... a może polska? ZAWIŚĆ
    M.S.

    OdpowiedzUsuń
  16. Cześć Bogdan. Głęboko współczuję wszystkim chorym. Mam za sobą 32 lata ciągłej pracy i przez 32 lata 40% moich zarobków szło na ZUS. Teraz jak znalazłem się w trudnej sytuacji, to już ZUS za moje pieniądze stawia mi warunki. I tego się nie zmieni. Płacz i lamenty nic tu nie dadzą - ZUS to państwo w państwie. Na Nowosądecczyźnie jest 13 tyś ludzi bez pracy, dzisiejsza informacja PR1. To mniej więcej tak jakby 13 tyś osób było ciężko chorych. No i kasiora zusowska się kurczy. A jak się kurczy to nie ma z czego dawać. Więc udają, że ciężko pracują i kradną - żyją na cudzy koszt.
    A co do reklam, to są jakieś góralskie jaja. A cóż to kogo GÓWNO obchodzi czy się ktoś umawia czy nie umawia na klikanie w reklamy. A jak 30 milionów będzie zapamiętale klikać to co? Znaczy umówili się?
    Napisz tym pajacom z google, że jak nie wiedzą jak się robi interesy to niech się za to nie zabierają - psy ogrodnika.
    Mój profil znasz, a jeśli nie to powinieneś się domyślić. Na razie nazwę się KRAJAN.

    OdpowiedzUsuń
  17. Cześć KRAJAN. Myślę, że wiem kto jest autorem tego komentarza.Odległość jaka nas obecnie dzieli nie ma tu żadnego znaczenia.
    A co do treści komentarza, to stwierdzam, że nie mam nic więcej do dodania. Samo życie. Może dożyję jeszcze normalnego państwa, chociaż patrząc na to co się dzieje mam poważne wątpliwości.

    OdpowiedzUsuń
  18. Bo tak to już jest, że teoretycy mają czyste ręce a praktycy czyste sumienie.
    smelig

    OdpowiedzUsuń
  19. alez mi cie zal,bardzo wspolczuje.pk

    OdpowiedzUsuń